ukochaną
będę czekać na słońce
tkwiąc przy oknie
w każdy ranek.
Gdy przestaną mi mówić
moja śliczna
będę tylko domowa i sklepowa
i uliczna
Kiedy córka mej córki
będzie duża
dla mnie będzie szydełko
garnek zupy
i odkurzacz
Gdy przestanie mnie kochać
mój kochany
będę czekać na słońce
tkwiąc przy oknie
w każdy ranek
My zawsze będziemy Cię kochać Ori i one też, miauuu:)
OdpowiedzUsuńWitaj Ori:) pozdrawiam z równie zimowego świata, piękny ten wiersz!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPodobno koty to dranie. Patrząc na Twoje koty można powiedzieć że to absolutne kłamstwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam tymiankowo i gorąco
markos
Ładnie napisałaś...i ładne kociaki masz!
OdpowiedzUsuńCałusy dla całej kocie i psiej gromady, i oczywiście dla opiekunów!!!
faktycznie tak melancholijnie mi się zrobiło
OdpowiedzUsuńale fotki 1 i 3 od dołu - przeurocze, PRZEUROCZE
A ja myślę, że słońce w Domu Tymianka mieszka cały rok ... Zdjęcia cudne! E.
OdpowiedzUsuńMimo melancholijnej nuty Twego wzruszającego bardzo wiersza nam i tak uśmiech wypełzł na oblicza. Bo koty masz pioruńsko fotogeniczne! Pozdrawiamy ze zmrożonych Żuław.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia, wiadomo - świetne.
OdpowiedzUsuńTwoje koty, wiadomo - cudne.
Twój wiersz, wiadomo - ładny.
Twojego PT uczucia, wiadomo - niezmienne.
A ja wczoraj wróciłam z Domu Tymianka! Od mojej poprzedniej wizyty doszło dwóch mieszkańców - Saba i Kiciuniek. No i tutaj zatrzymam się chwilunię nad imieniem. Kiciuńkowi jest w zasadzie zupełnie obojętne jak ma na imię, a imię to bardziej dla Ori, musi być pieszczotliwie, bo ciałko maleńkie, wątłe, no fakt, niezbyt Rudolfowe:-)) Kiciuniek na dodatek głuchy jak pień. Słodki jest okrutnie, no i gania z uporem maniaka koty. Gania, szczeka, merda ogonem, więc raczej do zabawy zachęca, jednak próbuje łapać za te ogony i tak kłapie po prostu w powietrzu. Przy jego "sprinterskich" ruchach, nie ma szans na złapanie czegokolwiek... Kiciuniek ożywiony jest szczególnie po nocy dobrze przespanej przy kominku, o tej miejscówce za moment. No i rano taki wypoczęty biega po całym domu, a za nim biega Ori, bo przecież mógłby się zmęczyć. Daje mu pobiegać w granicach rozsądku, a potem nosi na rękach, żeby odpoczął. Mówię wam, nowa jazda w tym domu. Wracając do miejscówki przed kominkiem. Leży tam sobie taki materac, psów chętnych sporo. Kiciuniek jest zwykle pierwszy i niech ktoś spróbuje go chociażby dotknąć łapą w trakcie moszczenia sobie miejsca. Wścieka się jak diabli. Potem jest mu strasznie gorąco, ale nie odpuszcza, przecież jak zejdzie, to zaraz ktoś mu się tam położy. Śmieszny jest, kochany ale i charakterny. I taki biedny Raficzek wielkości cielaczka czeka aż łaskawca zdecyduje się przenieść do kuchni, by podglądać co robi Ori. O Sabuni mało piszę, a to pewnie dlatego, że ona jest tam u siebie, jakby całe życie. Biega, szaleje, powitała nas bardzo wylewnie. Cudna jest.
OdpowiedzUsuńOri, pobyt w Waszym domu jest za każdym razem nauką pokory, miłości, cierpliwości, zrozumienia. Po raz kolejny, jesteś Aniołem. Dziękuję, że mogłam u Was gościć. Ucałuj Pana Tymianka, on też zasługuje na fanfary.
Pozdrawiam, DorotaC.
No, nareszcie od Doroty C. wiemy co się u Tymianków dzieje! A imię Rudolfa, jeśli nie dla psa jest(?) lecz dla Ori tylko, to mogła mu zmienić na Rudolfuniek, na przykład. A nie jakiś Kiciuniek(!)
OdpowiedzUsuńPozdrówka
sympatycznie, poetycznie :)
OdpowiedzUsuńPiękny!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Was i pysiulki:)))
Piękne te dzisiejsze kocie foto-modelki,
OdpowiedzUsuńoj chyba im ziiimno.
słodkie kociaki:-) ten czarnulek wygląda jak mój "synuś"
OdpowiedzUsuńpozdrowienia z bardzo mroźnej Bydgoszczy
Ten wiersz jest o mnie ;))
OdpowiedzUsuńŻartuję, oczywiscie :))
Dzięki Dorotko za relacje z Domku i z materaca ;))
Tulę wszystkie mordki i ogonki, ściskam Ori i Pana Tymianka :)
Piękny wiersz, smutny ale z nutką nadziei...
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko :)