Cuda rzadko się zdarzają na naszym dość smutnym świecie, więc jeśli Opatrzność jakiś cud od czasu do czasu zechce sprawić, to trzeba go koniecznie radośnie rozgłaszać!
Ten cud nie przydarzył się Ori, tylko Pani Magdzie, a przede wszystkim cudnej małej suczce i jej czworgu dzieciom. Ori jednak szybko przytaszczyła archanielską trąbę i otrzepała z kurzu białą szatę, by obwieścić wszem i wobec tę dobrą nowinę.
A historia właściwie prosta i krótka: Pani Magda wybrała się w Nowy śnieżny Rok z rodziną i psami do lasu pod Płockiem i tam w wykopanej pod drzewem jamie znalazła niedużą suczkę z czworgiem dzieci. Maluchy były ciepłe i opite mlekiem, lecz ich matka już prawie umierała z głodu. Kilka dni później... nie, nie, to miała być dobra nowina!
Sunia pozwoliła się wziąć na ręce, całe towarzystwo zostało więc zapakowane do samochodu i zabrane do domu. Otoczone troskliwą opieką pieski miewają sie doskonale.
Pani Magda zatrzyma mamę szczeniąt na zawsze, nie jest w stanie jednak pomieścić całej rodziny, dla maluchów szuka więc kochających domów. Główka biała, biszkoptowa i łaciata to bardzo urodziwe panienki, a ciemnoszary grubas jest chłopakiem.
Pieski mieszkają w Płocku. Zdjęcia są autorstwa Pani Magdy i Ori otrzymała zgodę na ich pokazanie.
Jeśli ktoś z Czytelników ma w domu puste miejsce, które tęskni za pieskiem, to jest proszony o wyrażenie tej tęsknoty w komentarzu!
Tak, to cud prawdziwy! Wspaniale, że akurat tam zawędrowali, takie mrozy, a one bez dachu nad głową. Dobrych ludzi na szczęście też nie brakuje...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze znajdą wspaniałe, kochające domy i już nigdy nie wylądują w leśnej jamie!!! Pozdrawiam Ori, DorotaC.
Ale słodziaki, mama też ładna. Całe szczęście, że ludzie chodzą na spacery.
OdpowiedzUsuńCudownie, że historia j.w. zakończyła się happy endem, ale... ona w ogóle nie powinna się wydarzyć :(
OdpowiedzUsuńZakończenie pogodne,początek historii napawa jednak niezmierzonym smutkiem.Co by było gdyby....Może ktoś rozpozna sunię i uda sie odszukać jej byłego ,,pana"?Człowieka pozbawionego serca?Żeby już nigdy tego nie zrobił.Pozdrawiam-Zofia.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że Opatrzność jeszcze dysponuje ludźmi, którzy te cuda zrealizują!
OdpowiedzUsuńMałym, cudownym, rozbrajającym Bąblom życzę kolejnego cudu.
Boze,faktycznie same cuda:
OdpowiedzUsuńcud (suczka)i czery malenkie cudenka,
cud ze Pani Magda byla na spacerze, cud ze istnieje Ori, a teraz czekamy na cud zaadoptowania cudeniek. Gdybym mieszkala w Polsce cale towarzystwo byloby juz kolegami i kolezankami moich skarbow.
Ale miejmy nadzieje - cuda sie zdarzaja..........
"Cudowne" Noworoczne pozdrowienia dla Ori & Co,
dla Pani Magdy i wszystkich futrzanych lapek i mokrych noskow
Ania w Ängelholm/Szwecja
Aj ci ludzie bez serca!!!
OdpowiedzUsuńAle dobrze że są ludzie z WIELKIM SERCEM!!!!
Maluszki z pewnoscia znajda domki u mądrych ludzi z sercem!!Powodzenia i pozdrawiam całe czworonożne towarzystwo ORI i Pani Magdy;)
A ja sie wzielam i splakalam i juz.
OdpowiedzUsuńMama przepiekna, dzieci - jak to dzieci - cudusie :)
ale piękne pimpusie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oby więcej takich cudów!
Jak cudownie kiedy u Ciebie pozytywnie i szczeniaczo! Jeden z cudowników jest czarno-biały!!!Ale nie mogę tego zrobić Władkowi , za bardzo jest słaby i chorutki:((((
OdpowiedzUsuńOj jakie cudne malenstwa... na pewno ktos sie znajdzie, kto zachce takiego cudnego psiaczka! Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Chwała na wysokości Ori!
OdpowiedzUsuńtakie opowieści aż się chce czytać...
O JEJKU!!!! Jakie kochane misiolki!!! Jakbym je dorwała, to zacałowałabym na amen!!!!:) CUdności, słodkości...mam nadzieję, że znajdą domy!!!
OdpowiedzUsuńMoje serce się wyrywa. Pustka w domu czeka na Psa. Tylko ten Płock, kurczę daleko... Pomyślę. Bo szaraczek boski jest. Ori - pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńCud Noworoczny! Ori, wabisz cuda swoim wielkim sercem. Lgną do Ciebie jak motyle do kwiatów.
OdpowiedzUsuńNa prośbę Ori, ponieważ ona nie może dodawać komentarzy do własnego bloga, piszę do Asi i Wojtka.
OdpowiedzUsuńOri bardzo prosi o kontakt na maila!!!! Wasz blog jest zablokowany. Ciężko się skontaktować.
Pozdrawiam, DorotaC.
rozmarzyłam się , lukrowane ciasteczka chrup..chrup , buziole i głaski :)posyłam
OdpowiedzUsuńJakież cudowne te pyszczki! A łaciaty będzie 'cała mama'... lubię czytać o takich cudach, Ori zyczę psiaczkom wspaniałych opiekunów, wierzę w to że się znajdą...pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńWierzę, że ta historia skończy sie dobrze i że psaki znajdą kochające domy. Jakież to szczęście, że cała ta rodzinak została znaleziona. Naprwdę to cud Ori.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy cud!!!
OdpowiedzUsuńCzytałam połykając pospiesznie tekst. Byle prędzej do końca, by móc roztkliwić się szczęśliwym zakończeniem.
To prawdziwy cud, zwabił Panią Magdę z rodziną na spacer właśnie w to miejsce. Nie chcę słyszeć, że to zwykły przypadek!!! Chcę wierzyć, że to prawdziwy cud!
Jak mi strasznie przykro, że nie mieszkam w domku. Z całą pewnością jedno maleństwo znalazłoby swoje miejsce w moim sercu. Niestety 40 metrów kw. pozwalają mi tylko na jednego psiaka :(
Bardzo dobrze, że takie cuda się zdarzają!
OdpowiedzUsuńJa też mam w domu znaleziony cud na 4 łapkach.
A poza nim jeszcze 4 razy po 4 łapki, w sumie 20 łapek :-)
Trzymam kciuki za maluszki, żeby znalazły wspaniałych opiekunów i ciepłe domki!
wzruszająca i budująca histotria! my już mamy pieska - mam nadzieję, że pieski znajdą dobry nowy dom!
OdpowiedzUsuńWitam i mam pytanie czy pieski juz znalazły domy? Bo mam chętnych na psa we Wrocławiu. Prosze o info. pozdrawiam serdecznie i życze wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńMonika z Wrocławia
Moniko, Ori bardzo prosi o kontakt na maila (adres jest w jej pełnym profilu w lewym górnym rogu), niestety nie może dodawać komentarzy. Pozdrawiam, DorotaC.
OdpowiedzUsuń