wtorek, 28 czerwca 2011
Bliźnięta
Mała osierocona Karinka zdumiewająco dobrze radzi sobie ze stratą ukochanej Tary.
Od dawna równie wielką miłością darzy Lisa, którego od świtu (owszem, Karinka lubi budzić Lisa o piątej rano) do nocy zamęcza zabawą, a Lis poświęca się dla swej młodszej siostrzyczki i znosi niezmordowaną energię Karinki bardzo cierpliwie.
Karinka uznała Tarę i Lisa za swoją osobistą własność i nie życzyła sobie zacieśniania kontaktu z resztą stada. Przyjaźń, którą proponowała jej urocza i lubiąca cały świat Julka, Karinka odrzuciła, hm... ostro.
Do swojego stada Karinka dopuszcza jedynie Ori, którą nawet polubiła, aczkolwiek ku tej sympatii skłonił ją nie tyle osobisty urok Ori, co kruche ciasteczka kryjące się często w jej kieszeni...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Serce się raduje widząc same uśmiechnięte Pysiaczki :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Cudne związki międzyzwierzaczorowe aż ciepło się robi na sercu. Ja mam tylko dwa i widzę ich "układy" w różnych sytuacjach i wygląda to słodko aż serce rośnie, ale kiedyś jak wyniosę się z tego blokowiska....
OdpowiedzUsuńWarto wynieść się z miasta,aby móc oglądać na co dzień takie uśmiechnięte psie pyszczki.
OdpowiedzUsuńMoja dusza też wyrywa się na łono natury.
Karinka prześliczna.Dzisiejsze zdjęcia,a te spod balkonu w mieście P.to niebo a ziemia.
Pozdrawiam Mazowszanka
To wspaniale, że Karinka ma Lisa i że Lis ma taki wspaniały charakter ;-) Dzięki temu możemy oglądać szczęśliwe psie pyszczki, a Ori nie musi ocierać psich łez...
OdpowiedzUsuńŚciskam czule!
Balsam dla duszy...:)))
OdpowiedzUsuńLubię takie niepodobne bliźnięta. Bliźnięta z wyboru...
OdpowiedzUsuńPrzylazlam tu po odrobinę uśmiechu, a trzymałam go duzy zapas na kolejne dni.
OdpowiedzUsuńZostawiam głaski i przytulaski :))