Cudny wąski pyszczek i miękkie smutne uszy.
I długie miesiące koczowania przed, hm, Urzędem Gminy w pewnej mazowieckiej wsi.
Gratulacje dla wójta i reszty. Trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, żeby obojętnie omijać skulone na trawie głodne i przestraszone stworzenie.
Pyszczek od wczoraj już bezpieczny i najedzony.
Zaparkował u Kwiaciarenki, obok Tosi i Tadzia, zajął miejsce Bułeczki, która pojechała do swojego domu.
P.S. Zdjęcia w lecznicy robione przez panią, która go znalazła i poszukała pomocy u Fundacji.
Witaj,
OdpowiedzUsuńniestety nasi urzednicy sa bezwzgledni i w ogole nie mysla o zwierzetach, psach, ale juz jest bezpieczny,pozdrawiam, ania
Piękny! Podobny do jednego zwierzątka z Muminków... Pamiętacie? jak on się nazywał?
OdpowiedzUsuńBrawo dla kochanej Pani wybawicielki !
D.
niech ci empatyczni inaczej urzędnicy nie będą tacy bezimienni. proponuję ujawnić nazwę miejscowości.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Gmina nazywa się przepięknie: Płoniawy-Bramura.
UsuńZ tym, że się pomyliłam, ten budynek to nie urząd gminy, tylko Gminny Dom Kultury. Kultura gminna nie obejmuje bezdomnych zwierząt, jak widać
Smutny piesek, dobrze że już bezpieczny!
OdpowiedzUsuńWiadomo pod latarnią najciemniej. Ślicznuchny jest :)
OdpowiedzUsuńPrzestał się bać i zasuwa po podwórku jak mały autobusik.
OdpowiedzUsuńUrzędnicy mają takie specjalne różowe okulary, przez które widać sukcesy i dotacje z Unii Europejskiej, a nie widać chudego, głodnego psa, choćby siedział na wycieraczce, siniaków na kobietach i dzieciach i dzieciaków w szkole głodnych od zawsze.
OdpowiedzUsuń