poniedziałek, 3 marca 2014

Przedwiośnie, poezja i proza życia



Tymuś, najmilszy staruszek, delikatny jak kruche ciasteczko.
Cieniutkie łapki, które tracą siły i sprężystość mimo najwymyślniejszych lekarstw, niosą go dzielnie i niestrudzenie do kuchni, gdzie Tymuś pilnuje pór swoich posiłków.
Tymuś oświetlany coraz mocniejszym przedwiosennym słońcem to poezja domu Tymianka.




Proza codziennego życia ze Wzruszaczami to marzenie: wyspać się porządnie przez całą noc!
I codzienny kołowrotek powtarzanych bez końca domowych czynności, które przy udziale Wzruszaczy zyskują całkiem niecodzienny aspekt.

Tak na przykład wygląda odkurzanie dywanów ("dywany" w domu Tymianka to najtańsze szmatki kupowane na metry na allegro, ale jak zwał, tak zwał, niech będzie, że to dywany).
Otóż, Ori wkracza dziarsko z ryczącym odkurzaczem, a grupka Wzruszaczy niczym potomkowie Rejtana chroni dywan przed potworem własnymi ciałami.
Następuje fajna zabawa w spychanie i wracanie z powrotem.




Na odkurzonym z trudem dywanie kładzie się futrzana ławica i zasypia błogo.




Karmelka wygłupia się przy kominku, tak dla urozmaicenia.




Na drugi dzień rano dywanik wygląda tak:




Pieski pobawiły się kartonikiem i paczką chusteczek do nosa.






Ori - ze stosownym przekazem werbalnym, a jakże - wlecze się z miotłą i odkurzaczem, więc samozwańcza grupka Rejtanów okupuje dywan.
Miłka błyskawicznie uczy się domowych zwyczajów...






Pora mycia naczyń, więc na Ori czeka niespodzianka przed zlewem: Miłek i Miłka w szczelnej kompozycji
podłogowej. 



Dostęp do zlewu jest zablokowany, więc Ori pozostaje odejść z honorem i znaleźć sobie inne twórcze zajęcie, na przykład, umyć kocie kuwety (o ile w brodziku akurat nie śpi Orion) albo jakiś kawałek podłogi, na którym przez niedopatrzenie nikt w tej chwili nie śpi.





15 komentarzy:

  1. Ja też mam taki dywan! Na nim się je, na nim się śpi, na nim się bawi oraz od czasu do czasu uwalnia się pawia! Na gołą podłogę NIGDY!
    Jak miło widzieć szczęśliwą Miłkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak miło! naprawdę :))) taka zrelaksowana i odnaleziona :) no że odnalazła się.
      fajnie że ma tylu przyjaciół.
      Orinko, tak masz wielkie serce!!!!

      Usuń
  2. Jesteś wielka, kochana i z sercem. Podziw to za mało, Ori...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jak tu się złościć na taką fantastyczną watahę nawet jak garów się nie da umyć :) Świetne zdjęcia i cudne zwierzaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty się chyba Ori pomyliłaś, przecież to ICH dywan! Tymuś jest rozczulający...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygladaja slodko, z rana , wieczorem, kochane zwierzaki,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Na salonowym dywanie ląduje wszystko jedzone i w razie wpadki - wydalane obydwoma końcami. Moje dywany są takie jak twoje, kupiłam wyłącznie nadające się do prania. Pers rodzinny wyścieła gabinet Pana Męża zamknięty przed paniami na klamkę. Bo jednak preferowały wydalanie na persie.
    Psy są ładniejsze niż dywany. Nawet nie wiem jakie wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ori jesteś wspaniała....i pracowita, tym bardziej, że praca iście syzyfowa(mam na myśli sprzątanie) :))))

    Ja mam tylko dwa "łobuziaki" i czasami nie nadążam :))))

    Piękna gromadka...taka kochająca się i zadbana :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hi, hi.... Skąd ja to znam. Ino u mnie kotów przewaga. Ale sprzątanie jest jak nie kończąca się opowieść. Czasem już po kilku minutach nie widać, że tyle co skończyłam :/. Ale jak mawiała moja Babcia :"Cierp ciało, kiedyś chciało" ;). I tak je kochamy!
    Uściski dla Was i głaski dla ferajny

    OdpowiedzUsuń
  9. No i czy one nie mogły by same tego robić?? Co za niesprawiedliwość! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to jest tak, jak u mnie - uff...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do siebie,jak wracam z miasta to dopiero mam co zbierać włącznie z butami które służą za przytulanki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Orinko kochana. Wiem, że pewnie nie raz usłyszałaś, że jesteś kochana, że zajmujesz się tak wspaniale tymi zwierzątkami. Ale ja to powiem-napiszę jeszcze raz. Podziwiam i tylko domyślam się ile pracy i wyrzeczeń to wymaga. Ja moje koty już wielokrotornie "ochrzaniałam", że zamiast wylegiwać się godzinami mogłyby zrobić pewne prace domowe :):):). Doceniam naprawdę to co robisz. Wiem, że pewnie zamiast doceniania wolałabyś, żeby więcej ludzi adaptowało zwierzaczki. Ja zawsze z czystą przyjemnością oglądam zdjęcia tymianków i Twoje opisy.
    Miłeczka chyba zadomowiła się już na całego. Tymuś niestety starzeje się :(. Całe stadko jest cudowne. Włącznie z opiekunami !!! :):)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam 20 letniego żółwia stepowego wałęsającego się po mieszkaniu jak sobie jegomość życzy i 2 letniego kociambra (3 z kolei). Wchodzą zawsze pod nogi, co często powoduje ludzko- zwierzęce kolizje. Nie mam pojęcia jak ty stawiasz nogi ze swoją sforą przymilaczy.
    Pozdrówki i pogłaskanki jak dasz radę się wyrobić.

    OdpowiedzUsuń