poniedziałek, 28 września 2009

Goście w domu Tymianka






























































































Ori nie wywlekałaby sprawy swoich gości publicznie, gdyby nie fakt, że zawdzięcza ich blogowi!
A było tak: najpierw Dorota zaczęła czytywać blog, potem napisała do Ori przemiły list, a w trakcie prowadzonej korespondencji okazało się, że panie mają sobie tyle do opowiedzenia o zwierzętach, ludziach i świecie, że Dorotka zapakowała do samochodu część rodziny, czyli męża i córeczkę (dwa koty zostały w domu) i dzielni ci ludzie wybrali się w podróż, by stawić czoło mieszkańcom domu Tymianka.
Ori musi uczciwie napisać, że główny mieszkaniec domu, Tymianek, nie okazał nadmiernej serdeczności: ledwie raczył się pokazać, prychnął i nie pozwolił się pogłaskać. Pozostali domownicy byli znacznie milsi, a prym w byciu miłym wiódł Naczelny Miś domu, Orionek.
Wizyta zaczęła się z wigorem, gdyż samochód gości wjechał po ciemku w ulubioną jamę Snupiego
(okolice domu Tymianka oświetlone są romantycznie blaskiem gwiazd i księżyca jedynie) i wszyscy przeżyli chwile grozy, sądząc, że śliczne błyszczące auto trzeba będzie wydobywać stamtąd wielką koparką. Zbyszek, właciciel nieszczęsnego pojazdu, pokazał wielką klasę, nie okazując zniecierpliwienia i przy pomocy liny i Pana Tymianka samochód został uratowany.
Sześcioletnia Kasia, która niecierpliwie wyczekiwała na spotkanie ze znanymi ze zdjęć psami, przestraszyła się ich rzeczywistego wzrostu. Wyobrażała sobie małe pieski, które będzie można wziąć na kolana, a psy przy jej drobnej figurce wygladały raczej jak stado kucyków.
Zabarykadowała się więc w domu i po chwili zażyczyła sobie "jednego psa, ale najmniej skoczliwego". Najmniej skoczliwy jest oczywiście Orionek, gdyż jego skoczliwość dawno została pokonana przez znakomity apetyt. Orion jednak nie miał ochoty na zabawę z Kasią, zapałał bowiem od pierwszego wejrzenia miłością do Zbyszka, Kasia zdecydowała się więc na towarzystwo innych psów, a co z tego wynikło, widać na zdjęciach...
Ori przestała w ogóle istnieć dla swoich ukochanych stworzeń. Goście przywieźli wszystkim piękne prezenty, dla psów przysmaki, jakich nie mają na codzień, więc Kasia i Dorotka chodziły przez cały czas oblepione przez wyczekujące pyszczki.
Goście trafili na jedyny deszczowy dzień września i Ori nie mogła pokazać im uroków okolicy.
Ale następnego ranka, gdy panowie odsypiali prezent przywieziony dla Pana Tymianka, trzy niezłomne dziewczyny uzbrojone w parasole i dwie obronne suki: Nukę i Fafkę, wybrały się na spacer. Kasia - mały różowy krasnoludek - dzierżyła smycz z Nuką, a deszcz kapał i kapał na park, staw i łabędzie...
Teraz Ori podsumuje ten opis zupełnie prywatną odezwą: Dorotko, Kasiu, Zbyszku - jesteście wspaniałymi ludźmi i bardzo Wam dziękuję, że staliście się dla nas ludźmi bliskimi.
Odezwa numer dwa: ludzie, piszcie blogi, odnajdujcie się dzięki nim, zyskujcie przyjaciół o podobnej wrażliwości i postrzeganiu świata!
Ori poznała także osobiście wspaniałą Renatę ze Szkocji, wkrótce autorkę książki, a "nieosobiście" kilka kobiet mądrych, dobrych, wrażliwych, dzięki którym jest jej - co tu kryć - lepiej na świecie.
(Fanfary, bukiety, salwy w tle)











17 komentarzy:

  1. O rety, rety, Ori moja kochana! Tak mi miło, wzruszyłam się... Dziękuję. Kasia ciągle wspomina pobyt u Ori, też tak chce!
    Ja przy okazji tego wpisu chcę napisać kilka słów o Ori.
    Chwalimy ją, podziwiamy ale wierzcie mi, tak na prawdę nie zdajemy sobie sprawy z jej wielkiego poswięcenia. Wiem, wiem, Ori teraz się obruszyła, przecież ONA nie robi niczego nadzwyczajnego!
    Posłuchajcie telegraficznego skrótu.
    Psów jest sporo, ale zanim tam pojechałam myślałam, że to chyba nic wielkiego, bo one przecież biegają po dworzu, dostają raz na dzień michę - finito. No i właśnie niekoniecznie...
    Długo by pisać o rozwiązaniach logistycznych, są niesamowite i strasznie skomplikowane. Pieski nie zawsze się kochają. Kto nie widział, ten nie ma pojęcia. Ori poświęca cały swój czas i energię na te istoty. Wszystkie dopieszczone, szczęśliwe, kochane.
    Czyż nie jest poświęceniem siedzenie w domu trzy tygodnie, bo Fetka jeszcze się boi i zaczyna wpadać w histerię gdy nie widzi swej Pani? Wyobrażcie sobie taką sytuację. Albo ciągłe sprzątanie piasku, bo psy nie wycierają łap przed wpadnięciem do domu. Mało tego, one najchętniej wpadają zaraz na łóżko. No i Ori sprząta, bo przecież nie mogłaby ich nie wpuścić kiedy mimo tego, że wypaćkane, to przecież głodne i stesknione. Czasami pada na nos, czasami brakuje jej środków, by sprostać temu wszystkiemu. I jestem pewna, że gdyby miała wybrac pomiędzy kupieniem sobie butów a workiem karmy, to nie zawahałaby się. Karma!!! A jedzenia idzie tam ogrom. Nawet sobie nie wyobrażacie jak wygląda ich garnek!
    Ori jest niesamowitą kobieta, spokojną, pełną milości ale stanowczą. Nawet pan Tymianka, jak reszta tego domu jest w nią wpatrzony jak w obraz. Dom Tymianka jest miejscem niezwykłym, jest rajem na ziemi, ale teraz zdaję sobie sprawę z tego JAKIM trzeba byc człowiekiem, by stworzyć takie miejsce. Ori jesteś ANIOŁEM!

    OdpowiedzUsuń
  2. az mi lzy w oczach zaswiecily sie. tak, z cala stanowczoscia moge napisac, ze blogi przyblizaja i pomagaja w poznawaniu ludzi. ja mam sama pozytywne doswiadczenia, niedlugo spotkam po raz kolejny blogowa znajoma z Oxfordu, ktora przygarnie mnie na noc jedna. pozdrawiam Ori i mam nadzieje, do zobaczenia w przyszlym roku, bo do Polski przylece. serdecznosci !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ori kochana, jak dobrze się czyta takie historie. Aż się ciepło człowiekowi na sercu robi :)
    Dobrze, że ludzie o podobnych wartościach mogą się znaleźć - choćby przez blogi właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ori, wspaniała, cudowna przygoda. Blogowa znajomość mogła się urzeczywistnić i tym samym jeszcze bardziej umocnić. Wzruszająca historia, piękne zdjęcia, zwłaszcza nr 8...chwyta za serce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ori, ja zawsze wiedziałam, że jesteś świętym człowiekiem. Więc komu, jak nie Tobie mają się urzeczywistniać najmilsze blogowe znajomości :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna historia:)
    Pięknie panie drogie się o sobie wypowiadacie:)
    Chwyta za serce:)
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  7. Ori, serdecznie i zabawnie przedstawiłaś relację z wizyty Twoich gości.
    A komentarz Doroty C. jest solą dla całości obrazu, dla pokazania atmosfery Waszego domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaka fajna relacja z tej wizyty. Ciekawe zdjecia, cudowni ludzie i to co napisalas na koncu, Przyjaciele! Piszemy blogi, robimy cos i nawet nie spodziewamy sie, ze moze z tego wyniknac cos Wielkiego i Wspanialego!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyny! Jesteście WIELKIE! Obie, a nawet trzy!
    Jak będę watpić w ludzi, to wspomnę Was :))
    A na razie ściskam gorąco :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ori, nigdy nie miałam wątpliwości w Twoją świetośc, jesteś WIELKA!!!! Jeśli ma się tak szczodre serce i tyle skromności, to nie można Cię nie kochac...Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców domu!

    OdpowiedzUsuń
  11. O! Właśnie, Kass! Ori upiekła cudowne ciasto, pochwalona od razu powiedziała z dumą - "przepis Kass". Dziękujemy, było pyszne. Blogowy akcent numer jeden. Numer dwa to ptaszek zawieszony na oknie, który Ori dostała od Magody. Przynosi szczęście:-)! A numer trzy, cztery, pięć itd to opowieści o super dziewczynach i świadomość, ze są ludzie podobni do nas! Faktycznie, jak się już zacznie to blogowanie, to tylko na dobre nam wychodzi!!! Buziaki dla Was wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gość w dom...Pięknie opowiedziałaś o wizycie gości.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ori! Ja Cię po prostu kocham!
    Wchodzę na Twego bloga jak mi wesoło, jak mi smutno... Zawsze znajduję świat naznaczony Tobą.
    Mocno, mocno pozdrawiam i życzę jak najwięcej dobrych ludzi wokół Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ori, życzę z całego serca by takich wspaniałych wizyt i znajomości było jeszcze wiele.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia jako różowy krasnoludek, skoczność Oriona pokonana przez jego nadmierny apetyt - po prostu pięknie!

    A blogi zbliżają, istotnie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię Cię Ori, Twoje zwierzaki i blogi. Czytając Cię śmieję się i wzruszam... Świetny pomysł ten komentarz w trzeciej osobie. Uściski - Ola z Bobe Majse

    OdpowiedzUsuń