wtorek, 8 lutego 2011
Czy to jest Dasza???
Czy to jest Dasza? Ależ skąd, to nie Dasza. To DASZA!
Wielki puchaty grubas w aksamitnym futrze. Tak prezentuje się Daszeńka po 3 miesiącach pobytu w hoteliku. Zdjęcia były robione 9 stycznia. A na dole dla porównania Dasza w pażdzierniku, zaraz po wyzwoleniu z łap oprawcy: szkielet na wysokich łapach, zakończony ogromną głową z przesmutnymi brązowymi oczami.
Dasza jest już zdrowym, wesołym, pięknym psem i zaczęła rozglądać się za własnym domem.
Ze względu na swoj rozmiar i temperament najszczęśliwsza będzie w domu z ogrodem.
Jest bardzo przyjazna wobec psów, uwielbia ludzi i musi znaleźć najwspanialszy dom na świecie.
Po prostu musi i już!
Dobrych wieści ciąg dalszy: Sonia pojechała do swojego wytęsknionego domu!
Bardzo gorąco dziekuję za wszystkie dobre slowa w komentarzach i w mailach, to miód i cytryna na przeziębioną duszę!
P.S. techniczny: proszę osoby, które zamówiły kalendarze i jeszcze ich nie dostaly, o kontakt mailowy, jutro stanę się posiadaczką pakietu tych dzieł i będę je mogła wysłać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Serce rośnie!!! Jaka piękna Dasza!
OdpowiedzUsuńDaszunia jest piękna! Taki puchaty miś do tulenia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i wszystkich mieszkańców Domu Tymianka. Zdrowiej nam Ori, zdrowiej:)
Sciskam Daszenke i glaszcze i ciesze sie, ze tak pieknie wyglada. A dla Ciebie Ori gorace podziekowania za milosc do tych zwierzaczkow, dzieki Tobie taka Daszenska usmiechnieta i wypasiona dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńMiala szczescie :)
Niewiarygodne! To ta sama Dasza??
OdpowiedzUsuńJest boska, nawet smutek z oczu zginął.
moska
Ojej, jak ja czekałam na te zdjęcia... Cudna ta Dasza. Ori, tak się cieszę, że już jesteś. Smutno i pusto było bez Ciebie, ale już jestem szczęśliwa, że wróciłaś i wszytkie zwierzaki domu Tymianka pewnie też. Dużo zdrówka!!! Kochana jesteś.
OdpowiedzUsuńWprost nie mogę uwierzyć że to Dasza!?:)))) jak miło patrzeć na te wesołe oczy, piękną mordkę i zadbane futerko:) Cudowna wiadomość!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Was:)))
Ori, to cudowne! Czary-mary i mamy innego psa ;-)
OdpowiedzUsuńWiem, że nie czary ani mary... tylko Twoje wielkie serce i poświęcenie, no i że stoi za tym proza życia czyli wydatki... Mimo wszystko trudno uwierzyć, że ta przemiana nie jest CZARODZIEJSKA.
Wychodzi na to, że jesteś czarodziejką, Ori ;-)
ps
mam nadzieję, że się wylizujesz? ;-)))
Dobre wieści rozgrzewają serce! Ori, Tobie do wspomnianego miodu i cytryny należy się jeszcze sok malinowy.
OdpowiedzUsuńMiłość zmienia nie tylko ludzi...
OdpowiedzUsuńDasza???
OdpowiedzUsuńaż mnie ścisnęło z wrażenia...
Ori jesteś Wielka !
No i znowu się poryczałam czytając o Daszy - tym razem z radości....
OdpowiedzUsuńUcałowania - Ania
Wow! To jest Dasza? Jest wielka i szczęśliwa:-) Tak, po tym co do tej pory przeszła, znajdzie dom. Musi i już!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ależ to nie jest Dasza, to DASZA do kwadratu ;) jeszcze trochę a doścignie Majkę ;) i tak trzymać! :)
OdpowiedzUsuńszkoda że mieszkam koło Krakowa, bo chętnie wzięłabym Daszę do mojego domu z ogródkiem, a może znacie kogoś kto jedzie w tą stronę i może ją przywiezie??? Pozdrawiam gorąco i podziwiam
OdpowiedzUsuńkatarzyna.kula99@gmail.com
Ori! Cisną mi się na usta same przepełnione miłością słowa, że aż nie wypada przed 23! Jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńOri, dzieki ze jestes! Uwielbiam patrzec na przemiany jakie zachodza w zwierzakach dzieki Twojej mrowczej pracy. Do dzis pamietam jak wstrzasnely mna zdjecia Daszenki i jej historia.... Zycze rownie blyskotliwego powrotu do formy - nie mozesz byc gorsza od swoich podopiecznych. I niech no mi Pani na siebie chucha i dmucha bo Pani musi byc zdrowa! Pozdrawiam, Jagoda
OdpowiedzUsuń