Lato istnieje naprawdę. To znaczy, istniało kiedyś. Ori też by w to nie wierzyła, gdyby nie miała zdjęć z lat poprzednich. A w porze czereśni któregoś lata przydarzyła jej się taka oto prześliczna historia: Ori szła przez wieś z koszykiem czereśni, które zerwał jej w prezencie sąsiad. Dostawało się kiedyś czereśnie w prezencie, a co. Było bardzo gorąco i Ori rozkoszowała się widokiem dojrzewającego zboża i wdychała zapach, chciałoby się napisać, że łąkowego kwiecia, ale raczej kurzu polnej drogi. A za ogrodzeniem domu stojącego na końcu owej polnej drogi siedziała ruda wilkowata suka z czwórką dzieci. Szczenięta były akurat w tej fazie rozwoju, kiedy łapy są za grube, uszy za duże, ogony za długie, a pyszczki przemęczone zachłannym poznawaniem zadziwiającej rzeczywistości, przez co w oczach maluje się wieczne niedowierzanie i rozpaczliwa chęć zrozumienia świata. Pieski były tak śliczne, że Ori przełamała nieśmiałość, nacisnęła dzwonek przy furtce i zapytała właścicielkę domu, czy może wejść i je sfotografować. Przemiła pani zgodziła się i Ori zagłębiła się w złoto-szare kłębowisko, które rzuciło się do głaskania, lizania i podgryzania butów Ori. Szczenięta natychmiast rozprawiły się z koszykiem czereśni i Ori nie zdążyła zjeść ani jednej. Podobno były bardzo słodkie.
Jak zwykle super zdjęcia. Zwłaszcza pierwsze i szóste od dołu mnie zauroczyło :) Aż dziw, że jadły czereśnie. Moja Barsa ma długie zęby na wszelkie owoce - z wyjątkiem winogrona.
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać poza standardem, że są CUDNE!? Kiedy patrzę na takie pyszczki, mój własny automatycznie mi się uśmiecha. A jak wiesz, bardzo potrzebowałam takiej uciechy zwierzakowym szczęściem.
OdpowiedzUsuńOri, zdjęcia cudne, szczeniaczki też. Nie dziwię się, że dały radę czereśniom, jedna z moich suczek wyjadała wiśnie i czereśnie też prosto z koszyka.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia jak zawsze!! Psiaki kłapciaki:D
OdpowiedzUsuńTak zawsze z mężem mówimy na takie szczeniaczki, bo takie niezdarne są z tymi dużymi łapami i uszami jak by miały za duże ubranka na sobie :))
Pozdrawiam serdecznie
Jakie słodkie urwisy :)) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńI jak tu nie chcieć psa! A nawet psów...
OdpowiedzUsuńCudne! Mimo, że lubię czereśnie też bym je na Twoim miejscu poświęciła.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia.
Pozdrawiam Ori cieplutko!
Nie dziwię się że poświęciłaś czereśnie dla tych kilku chwil spędzonych w TAKIM towarzystwie...cudnie to udokumentowałaś, te 'poległe' pyszczki po akcji są cudowne!
OdpowiedzUsuńCałusy dla tych i wszystkich pozostałych pyszczków...
Ja bym tam chętnie z nimi się turlała pośród koszyka i czereśni,
OdpowiedzUsuńczereśnie uwielbiam do bólu....
jem aż brzuch boli....
a towarzystwo takie obłędne...ze nie chce mi się oczu oderwać...;-)))
pozdrawiam serdecznie czereśniowo...;-)
Podziwiam zarówno Ciebie , jak i zdjęcia. Jesteś cudowną osobą i masz cudowny zwierzyniec.Zdjęcia profesjonalne. Wystarczy,ze zajrzę do Ciebie i natychmiast mam lepszy dzień. Właściwie Ci zazdroszczę tej całej psiarni i kociarni, sama niestety nie mam warunków by mieć więcej zwierzaków, cała nasza domowa psia miłość ulokowana jest od 15 lat w łaciatym przyjacielu , który wybrał sobie nas za stado w czasie mazurskich wakacji. Przyszedł z lasu do naszego namiotu i został.Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie K.
OdpowiedzUsuń