Ori jest wytrawną zielarką. Wytrawność owa polega na tym, że owoce jej trudów są gorzkie, a bardziej wytwornie ujmując - wytrawne. Ori każdego roku sadzi w glinianych doniczkach bazylię, tymianek, pietruszkę i zapomina o tym, że wkrótce nosy i łapki kotów będą upajająco pachniały tymiankiem i kolendrą, a pracowicie wykopane przez nie zioła zwiędną jak nadzieje Ori na pachnący ziołowy ogródek. Na początku roślinki wygladają bardzo bujnie, ale wróg już czai się zza krzaczka kolendry, udając zainteresowanie krajobrazem za oknem...
Można się rozpłynąć w zachwycie :) Pozdrawiam serdecznie z odrobiną słońca
OdpowiedzUsuńsłodkie kociaki :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI co by nie pisać - koty są stworzone do fotografowania :))
OdpowiedzUsuńKocie łapki i nosy o zapachu ziół? To jest powód, aby wybaczyć im wszystko ;)
cudne koty :)
OdpowiedzUsuńa ja naiwna kupiłam dziś bazylię z nadzieją, że mój Kot Domowy nie przepada i niejada...
no i okazało się, że i przepada i jada, niestety :D
(a do tego wszystkiego jest obrażony na mnie, że nie pozwalam mu kłaść się w doniczkach...)
pozdrawiam :)
No tak, losy roślin doniczkowych w domach pełnych kotów są raczej przesądzone...
OdpowiedzUsuńSerdeczności i mizianki dla "wrogów"
Super zdjęcia robisz. Koty jak zawsze idealnie wychodzą na twoich zdjęciach, a roślinek w domu to już dawno się pozbyłam, nie było sensu trzymać:)Całe szczęście mam ogródek i działkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam