piątek, 17 lutego 2012

Dziesiąty luty


Dzisiaj będzie nostalgia i wspomnienia obrzydliwie ociekające sentymentalnym lukrem.
Minęło bowiem dokładnie dziesięć lat od chwili, gdy Ori osiedliła się we wsi mazowieckiej z glebą lichą i
piaszczystą, w krajobrazie zdobnym jeno w ostatnie w okolicy kartoflisko i anorektyczne brzozowe laski. Dla kogoś, kto dorastał otoczony bujną przyrodą Południa (nie w Prowansji, dla ścisłości, tylko na Podkarpaciu), a młodość miał skalną, burzliwą i galicyjską, obcowanie z umiarkowaną urodą Mazowsza i mocno odmienną mentalnością ludzką, było na początku trudne i obfitowało w nader smutne chwile.
A jednak na tej obcej ziemi (żadnego pradziada tu pochowanego wszak nie posiada!)
Ori zbudowała swoje największe ukochanie - Dom Tymianka!
Dom pełen najdroższych Mieszkańców i Gości małych, dużych, puszystych i gładkich, nieznośnych,
brudnołapych, szczekających i miauczących, kudłatych, drapiących, gryzących, zapełniających szczelnie każdą chwilę życia!
Z okazji tej rocznicy Ori zrobiła przegląd lutych i wybrała trochę zdjęć robionych w różnych latach zawsze w lutym.



 

To jeszcze nie koniec sentymentalizmu - także w lutym roku Pańskiego 2009, mroźnym i śnieżnym
powstał blog pod jakże adekwatnym tytułem "Pełnia lata w domu Tymianka".
Także w lutym - roku 2011 tym razem - Ori podjęła decyzję o założeniu Fundacji, która formalnie zaistniała dopiero we wrześniu (żeby w każdym miesiącu było co świętować)

A ilustracją różnych odcieni życia codziennego Fundacji (i komentarzem do "obchodów rocznicowych")
są dwa wydarzenia, które miały miejsce w niemal tym samym czasie.
Pierwsze to sromotna klęska batalii o niewidomego Agata.
Agat na zawsze zostanie w "krainie szczęśliwości", uwiązany na metrowym łańcuchu, ponieważ, jako się rzekło, "jest przyzyczajony, szczęśliwy i ma w pobliżu braci i siostry")
W życiu niewidomego, urodzonego w schronisku Agata, dzięki uporowi Ori, Ani i Kasi w umieszczaniu ogłoszeń w internecie, wydarzyły się dwa cuda. Najpierw zadzwoniła pani Lucyna z Niemiec, wzruszona jego losem zaproponowała zasponsorowanie pobytu psa w hoteliku.
Niestety. Opiekunka Agata nawet nie chciała o tym słuchać.
Po czym nastąpił cud drugi: zgłosił się DOM, który chciał Agata natychmiast adoptować!
Ori oszczędzi Wam opisów rozmów, starań, prób dotarcia do opiekunki przez inne autorytety.
Na próżno. A szczęśliwy pies nie wie, że uniknął strasznego pogorszenia losu, czyli własnego domu z ogrodem i kochającymi ludżmi...




Wydarzenie drugie: wczoraj maleńka Zojka, w szalejącej zamieci odbyła siedmiogodzinną podróż do własnego domu! Pojechała własnym samochodem i na kolanach swojej najwłaśniejszej Pani!
Jej opiekunowie przyjechali po Zojeczkę aż ze Szczecina, nie bacząc za fatalną pogodę i nie chcąc czekać, aż uda się zorganizować jakiś inny transport, bo przecież "Zojeczka by się zestresowała!"
TAKIE wydarzenia i kontakt z TAKIMI ludźmi to jest szczerozłota zapłata dla Ori za trudną, ciężką,
smutną i nieefektowną codzienną pracę.
Na zdjęciu Zojka jeszcze w poprzednim życiu:





Na upragniony koniec gromkie wezwanie: Przyjaciele Domu Tymianka!
Nie zapomnijcie o nigdy niekończącej się Akcji Staruszkowej!
Na miejsce Agata przyjedzie wkrótce inny staruszek, ale bardzo potrzebujemy pomocy finansowej!
Przy obecnej ilości Podopiecznych fundacja do bardzo skromnego funkcjonowania potrzebuje ok 10 tys zł miesięcznie. Z tego ok. 8 tys. to opłaty na hoteliki, a reszta zostaje na ekstrawagancje typu leczenie, karma, sterylizacje. Prawie wszystkie psy wyciągane ze schronisk wymagają leczenia i kosztownych zabiegów (dla przykładu: w styczniu operacja łapy Hektora i sterylizacja Alutki kosztowały 900 zł)
Gruntownego "przeglądu" wymagają Dżek i Tymuś (staruszek w sweterku), bardzo pilne są też sterylizacje Buni, Luny, Gosi i Czarki.
Większość psów ze schroniska przyjeżdża z biegunką, którą zwalcza się czasem tygodniami, do tego dochodzą choroby uszu i skóry, odrobaczanie, szczepienia.
Wszystkie brutalne fakty i liczby zostaną wkrótce przedstawione w sprawozdaniu uczynionym na cześć Urzędu Skarbowego, a zbiegnie się to z uroczystym otwarciem strony internetowej Domu Tymianka.

Zatem za zdrowie obecnych i przyszłych Mieszkańców i Podopiecznych Domu Tymianka - Mufka!



20 komentarzy:

  1. Chciałam zauważyć, że nie ma notki w związku z dniem kota. Domagam się zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Snowing in Vienna17 lutego 2012 14:33

    A nie można psa Agata jakoś "podprowadzić"? A nie mozna kobiety po prostu przekupić? podobno kazdy ma jakąś cenę. miło bardzo ze Szczecin działa:))Pozdrawaim serdecznie!! A o staruszkowej akcji jak najbardziej pamiętam!:) czekan na przypływ,żeby zrobic przelew:)
    pozdrawiam
    ps. biała łapka kocia - śliczna:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak to smutne i dramatyczne wydarzenia przeplatają się z chwilami szczęścia i łzami radości...
    Żyj nam, Domu Tymianka, 100 lat! Ori, kochamy Cię!

    OdpowiedzUsuń
  4. A może by ze sprawą Agata zwrócić się do jakiegoś programu typu 'Uwaga', czy 'Interwencja'? Być może coś by to dało, a na pewno nie zaszkodzi. Nie jestem w stanie zrozumieć jaką sieczkę trzeba mieć w głowie, żeby uważać, że życie na łańcuchu jest lepsze niż w domu, z kochającymi ludźmi...
    Pozdrawiam serdecznie i duuuużo, dużo siły życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może ktoś ma jeszcze jakiś pomysł na wydostanie Agata ze szpon życia łańcuchowego? Strasznie smutne jest to,że Agat kolejną zimę spędza na krótkim łańcuchu i nie ma mocnych, żeby wydobyć go z jego "szczęśliwego domu". To pies, który zasługuje na ciepły dom.
    Rozgłaszajcie wieści o istnieniu tak wspaniałego miejsca, jak Dom Tymianka, im więcej osób tutaj zajrzy i pokocha to miejsce i je wesprze swoim grosikiem, tym więcej zwierząt Ori będzie mogła uratować...

    OdpowiedzUsuń
  6. Renata, wszyscy odwiedzający Twój blog śpiewają w tej chwili: sto lat, sto lat.... z pozdrowieniami babcia Ala

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowite... więcej słów nie trzeba...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ori jesteś DZIELNA i nie zmieniaj się !!!
    uściski od Kociej Ekipy w dniu kota

    OdpowiedzUsuń
  9. jak jestem spokojny człek .to bym.........nie powiem...co za babsko//////

    OdpowiedzUsuń
  10. Ori chciałabym żyć w świecie zamieszkanym przez takich ludzi jak TY. Chciałabym aby mieszkały w nim moje dzieci. Życzę Ci dużo siły i jak najwięcej takich udanych akcji jak ta z Zojeczką. Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców DT!

    OdpowiedzUsuń
  11. Droga Ori u Ciebie Dzień Kota, Dzień Psa jest codziennie:))))
    Cieszę się ogromnie z powodu Zojeczki. A zdjęcie Mufki koniecznie wystaw na allegro na rzecz Fundacji. Sukces murowany. Całusy

    OdpowiedzUsuń
  12. Snowing in Vienna17 lutego 2012 19:44

    Może jak kobieta usłyszy o pieniądzach to odda za nie psa?może to kwestia ceny? wazne zeby ją zachęcić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisząc pozdrowienia z Galicji, powiem Ori, że tam dom Twój gdzie serce Twoje. A na Twoje widać było zapotrzebowanie właśnie na Mazowszu. Czy na fundację można przelać 1% podatku? Mufkę, powinno się przepisywać na receptę jako lekarstwo na wszelkie smutki, taka jest rozkoszna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ori, jak to dobrze, że jesteś i że jesteś jaka jesteś... Życzę tobie, Panu Tymianka, wszystkim mieszkańcom, psim i kocim samych radosnych dni, dobrych wiadomości, dobrych ludzi naokoło. Kotom w dniu ich święta mnóstwo głasków i całusów. Przyłączam się do pomysłu, żeby Agata wykupić. Niech babsztyl poda cenę a my zrobimy składkę i już. A poinformować Uwaga TVN nie zaszkodzi, mogliby przy okazji pokazać pracę Domu Tymianka...
    Bardzo gorące uściski
    Mika

    OdpowiedzUsuń
  15. Ori kochana! Mam nadzieję,że wiesz jaka jesteś wspaniała!
    A co do Agata to zapytaj wprost za ile "troskliwa opiekunka" go odda. Myślę, że jeśli będzie trzeba to każdy z nas dołoży się i wyciągniemy staruszka z tego "najszczęśliwszego miejsca na ziemi".
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy mogę zalinkować Twój blog u mnie na blogu? ja też jestem lutowa i blog założyłam 5 dni temu na 45 urodziny. Czytam Cię od paru miesięcy, zdarzyło mi się coś wpłacić, kocham koty i psy oraz inna zwierzynę. Mój blog: http://bloganiam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem od czego zacząć ale chyba fakt powodów do świętowania przyćmi głupota i bezduszność "opiekunki" Agata ;/ No jak można, jak można!!!

    Ale Tobie Ori, życzę by dzieło rozpoczęte na mazowieckiej ziemi trwało i rozwijało się ku czci tych bezbronnych i najmniejszych, których umiłowałaś ponad życie :))
    {ale to pompatycznie zabrzmiało}
    Uściski kochana!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak można być tak %&^#$%#^ (<--- kilka epitetów), żeby nie oddać psa do adopcji, gdy zgłasza się po niego nowy dom i jeszcze bezczelnie twierdzić jakoby niewidomy pies był szczęśliwy w zimę na krótkim łańcuchu. Ludzie złoci!! Jestem bardzo, bardzo zła i bym chyba tego pseudo człowieka przypadkiem potraktowała jak należy... Podziwiam Cię Ori za Twoją cierpliwość! Za całą działalność i za wszystko! Przesyłam głaski dla każdego Stworzonka u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Cieszę się, że jesteś :))
    I myślę, że nie tylko ja ;))
    Z okazji TAKIEGO jubileuszu życzę Ci wytrwałości, zdrowia i szczęścia :) To takie pospolite, zwykłe, ale bez tego trudno żyć ;)

    Pewnie ze skromnosci nie pochwalisz się, że Twój blog otrzymał najwięcej głosów w swojej kategorii! 391 !!! Brawo :))
    A że Pani Juror wybrała inny (365 głosów), no cóż - takie jej prawo ;(
    http://www.blogroku.pl/kategorie/moje-zainteresowania-i-pasje,70,kategoria.html
    Gratulacje :) Mam nadzieję, że dzięki konkursowi (i nie tylko) kolejne ogonki znajdą ciepłe domki :)

    OdpowiedzUsuń