Dżekuś, wspaniały staruszek kaukaz zabrany razem z Nusią ze schroniska w Korabiewicach,
umarł na raka śledziony, dwa dni po operacji, która była próbą ratowania mu życia.
Nie doczekał się na własny dom, ale ten dom nie był mu potrzebny, bo Dżekuś już BYŁ w domu.
W żadnym innym miejscu nie byłby mocniej kochany i nikt czulej by się nim nie opiekował niż jego Opiekunka w hoteliku.
Dżek kochał ją równie mocno i odwdzięczył się całym rokiem radosnego psiego życia.
Po długim, ciężkim życiu w schronisku sił starczyło mu tylko na rok.
I za ten rok jesteśmy mu bardzo wdzięczni.
Dżekusiu, na pewno teraz znad tęcz i chmurek patrzysz na nas z takim wyrazem pyszczka
Tak mi smutno kiedy czytam takie posty...tyle nieszczęść psich na świecie...
OdpowiedzUsuńSmutno, że odszedł, ale dobrze, że odchodząc był wśród kochających.
OdpowiedzUsuńtak mi przykro.......
OdpowiedzUsuńPiękny był Dżekuś...., naprawdę piękny, taki królewski Bezimienna
OdpowiedzUsuńDobrze ,że chociaż rok spędził w domu i kochany...
OdpowiedzUsuńBiedula, szkoda, ze tylko jeden dobry rok byl mu dany...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo:(((
Mika
Smutno, że tylko rok... Ale jak dobrze, że choć ten rok. Pod dobrą opieką i kochany. Ori, podziękuj Opiekunce Dżekusia i innych skarbów, staruszków, kudłaczków, chudziaczków, kochanych nosków... Uściskaj Ją mocno.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam o śmierci Dżekiego na blogu jego opiekunki. Przepłakałam swoje pomimo, że nigdy go nie poznałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się tylko tym, że zdążył poznać człowieka od dobrej strony i zdążył zaznać miłości. Dziękuję Ori, że dałaś mu tę szansę.
:((((coś ten rok kiepsko się rozpoczoł dla naszych wspólnych znajomych Braci Mniejszych...
OdpowiedzUsuńSmutno... dobry i roczek.
OdpowiedzUsuńPiękna historia... Trudne jest czasem pieskie życie, a jemu po piekle trafiło się niebo tu na ziemi... Teraz już mu tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńPiękna historia... Trudne jest czasem pieskie życie... A jemu po piekle trafiło się niebo tu na ziemi... Teraz już mu tylko lepiej ;)
OdpowiedzUsuńtak trudno mi ciągle uwierzyć, że już go nie ma, kiedy patrzy się na ten uśmiechnięty pycholek, pomaga jednak świadomość, że naprawdę był kochany i szczęśliwy...
OdpowiedzUsuńA ja znowu ryczę... :(
OdpowiedzUsuńTo nie tak miało być, przecież operacja się udała, miał już iść do domu.
Ale to chyba było za dużo dla starego serca.
Tak bardzo za nim tęsknię...