wtorek, 3 listopada 2009

Jesienny spacer z przyjaciółką











































































































Przyjaciółka Ori nie ma imienia. Mieszka w starej stodole z szarą młodszą siostrą. Obok stoi zbita z krzywych desek buda, do której uwiązany jest przyjaciel Ori, brunatny Kuba.
Przyjaciółka Ori jest bardzo wyrozumiała i wybacza Ori jej dziwactwa, na przykład sposób spoglądania na świat przez szkiełko, do którego Ori stale przykłada oko. Po zjedzeniu swojej porcji mięska, przyniesionej przez Ori, kotka myje z wdziękiem pyszczek i na płocie pozuje do zdjęć swojej przyjaciółce. A potem idą obie na spacer. Miło jest zanurzyć łapki w grubym dywanie dębowych liści i mrużyć oczy, gdy późnym popołudniem promienie słońca ścielą się nisko i stają się miodowe i pomarańczowe.
Miło jest mieć małą białą przyjaciółkę, z którą można ukryć się przed światem w miejscu, które zamieszkują na pewno dobre wróżki...













11 komentarzy:

  1. Ori ma wspaniałą przyjaciółkę, a przyjaciółka ma wspaniałą Ori! Kochana jesteś!
    Całusy dla mieszkańców domu i dla przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń
  2. tez bym chciala miec mala, obojetniejakiegokoloru przyjaciolke... sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym sobie z chęcią pospacerowała. Wśród takich widoków i w takim towarzystwie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. To szczęście mieć taką przyajciółkę.Miłego dnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna ta koteczka. Milutki spacerek w milutkim towarzystwie to jest to! Pozdrów przyjaciółkę. DorotaC

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny spacer, ale ona chodzi własnymi ścieżkami.:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoja Przyjaciolka Kotka podobna jest do mojej Ziutki, tez ma plamki.
    Jesienny spacerek ... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. he, he...a ten szeleszczący dywan na pewno się przyjaciółce spodobał...;-)))

    pozdrawiam serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest prawdziwa przyjaźń ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja sie chcialam odniesc, do tego co pisalas wczesniej.
    Najpierw sie poplakalam, potem zezloscilam.
    Jestem calym sercem z Toba i to co moge zrobic, to tak jak pisalas watku dydaktycznym, to dobrze wychowac mlodych ludzi.
    mam nadzieje, ze udalo mi sie:))przynajmniej z corka.
    Podejrzewam, ze za pare lat, gdy dorosnie i zamieszka tam , gdzie jej sie marzy, przez jej dom, beda sie przewijac niezliczone koty i psy, a moze i konie...A ja nie bede przeciw, tylko za:))
    Sciskam mocno, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  11. No pewnie Ori, że pod tym adresem dobre wróżki zamieszkują; jedna z nich to jest nam nawet bliżej znana.

    Podoba mi się też to, co pokazujesz, że dla przyjażni imion nie potrzeba, ani słów nawet nie trzeba.
    Wystarczy bliskość, spacer wśród drzew i dzień pogodny, mający się ku zmierzchowi.

    OdpowiedzUsuń