niedziela, 8 listopada 2009

Madonna w niebieskim płaszczu













































































































Marznie Madonna
w płaszczu niebieskim.
U stóp Madonny drży pies.
Uroń, Madonno,
nad pieskiem tym łezkę.
Nade mną uroń też...
Od razu krzepiące wyjaśnienie: piesek, którego Ori spotkała siedzącego pod kapliczką, był dobrze odżywionym mieszkańcem pobliskiego domu i nie drżał bynajmniej - drżenie to już licentia poetica w wykonaniu Ori.
Ale przy innej kapliczce mógł siedzieć inny pies, więc prośba do Madonny zawsze może się przydać... Szczególnie jednak może się przydać w odniesieniu do Ori, która postanowiła stawić czoła listopadowej aurze i dosmucić. Czy ktoś pamięta Dosmucacza z Kabaretu Starszych Panów? Niezwykła ta postać za niewielką opłatą dosmucała obywateli ogarniętych czczą radością. Ori jako jednostka szlachetna podejmie się roli Dosmucacza zupełnie za darmo. Zgromadziła w tym celu pęk fotografii późnojesiennych przesiąkniętych mgłą i deszczem, dołożyła przeraźliwie smutny wierszyk, lecz jeśli ktoś czuje się jeszcze niezbyt dokładnie dosmucony, to Ori ma specjalny rarytas: fragment poezji straszliwie tchnącej rozpaczą. Kiedy bowiem Ori miała lat w porywie do 16, mniej więcej od końca września trzaskała jeden po drugim wiersze przepełnione bólem istnienia (w tym wieku ból istnienia jest dotkliwy, prawda?), w których roiło się od spadających w błoto liści, nagich gałęzi smaganych wichrem i tym podobnych potworności.
I oto Ori, szperając po pudłach i szufladach ze skarbami, trafiła na wersy, które ją - po latach! - zdumiały i prawie spadła z krzesła ze śmiechu, czytając tchnące ostatecznym przygnębieniem słowa:
w parku rozdeszczona szarość czyha,
w lasach umierają stare grzyby.
Ori nie potrafi wytłumaczyć, skąd u niej wtedy wzięła się ta głęboka empatia wobec starych grzybów, ale ma nadzieję, że zostaliście dosmuceni w stopniu, który Was zadowala.
Na upragniony koniec propozycja odsmucenia. Nie ma lepszego odsmucacza niż wesoła reklama, Ori jednak nie zareklamuje się tym razem jako pełna szczęścia osoba, która po założeniu cudownej lokaty w banku umyła się wreszcie mydłem i wszystko to zakąsiła gadającą margaryną
Nie. Ori zareklamuje swój wesoły utwór - nie przesadzajmy, że od razu literacki - umieszczony na wspólnym blogu Gospodyń Wiejskich www.zieloneliteratki.blogspot.com.
Ponieważ Ori dostała mnóstwo maili z wyznaniami, że osoby czytające o Anieli wpuszczającej dusze do nieba płakały ze śmiechu, nie widzi powodu, aby nie zareklamować tej uroczej opowiastki. Opowiadania pozostałych Gospodyń są dużo mądrzejsze, ale smutne, więc każdy może znaleźć dla siebie coś miłego "do poczytki"










10 komentarzy:

  1. :-)
    Ja nie wiem, dlaczego jesteś tak okrutna wobec swojej dawnej twórczości. Toż to biedne dziewczę (jakoś sobie wyobrażam, że może się przysłuchiwać swojej starszej odpowiedniczce, nie wiem do końca w jaki sposób) popada teraz w jeszcze czarniejszą rozpacz, niż tą, spowodowaną umierającymi grzybami.
    A Dosmucacz- genialny :-) Odkryłam właśnie, że we mnie siedzi taki Dosmucacz!!! Czyli mam jego usługi na stałe i w abonamencie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spojrzałam na zdjęcia i wiedziałam - będzie smutno! Nawet smutniej niż na moim zdjęciu z wronami. Pomyślałam też, że masochistycznie wybrałaś się na najbardziej melancholijny spacer po okolicy, zamiast upiec pachnące ciasto, które podniesie poziom endorfin i ugotować krzepiący rosół. Taaak, Pani Dosmucaczko, taaak....

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dosmucenie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosmucaczu nadworny! Wstrętny poniedziałkowy poranek jest jeszcze wstrętniejszy i chwała Ci za to :-))))))))) Pozdrawiam, DorotaC

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety, z tego zasmucenia zapomniałam pochwalić wspaniały tekst i zdjęcia. Buziaki, DorotaC.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne, piękne zdjęcia. Podoba mi się ich "mętność" i ta madonna i kapliczki...uwielbiam takie przydrożne...Tekst równie świetny!:-)
    Cieplutko pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny tekst i mimo wszystko się uśmiechnęłam. Poczytkę o Anieli pochłonęłam, rewelacja! Pozdrawiam, Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ mnie pogrążyłaś:)))Oby cały tydzień był taki smutny:)))Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ori, faktycznie boki można zrywać. Człowiek od razu w lepszy nastrój wpada.
    Choć fotografie,całkiem na poważnie smutkiem przesiąknięte. Taki już ten listopadowy świat nieprzyjazny; i dla zwierząt, i dla ludzi, i dla świętych nawet.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej to jakas prowokacja z tym Dosmucaczem, bo jednak zdjecia jesienne, piekne ale tekst dzisiejszy wesolutki, mimo kilku powaznych wersow prosby do Madonny.
    Ja sie usmiechnelam :)
    I mimo ulewy i wichury - sle cieple usmiechniete poniedzialkowe pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń