poniedziałek, 4 kwietnia 2011
Tara w domu Tymianka i... niespodzianka!
Tara nareszcie zamieszkała w domu Tymianka. Czyli tu, gdzie jest jej miejsce na Ziemi.
Dla Ori od początku było jasne, że Tara jest jej psem. Trochę poudawała, że szuka jej domu i powoli, po kropelce, sączyła w Pana Tymianka przekonanie, że Tara MUSI zamieszkać w domu, który jest jej pisany. Ori jest mistrzynią sączenia i w grudniu dobrze nasączony Pan Tymianka pojechał z nią po Tarę.
Wtedy jednak okazało się, że Julka bardziej potrzebuje domu. Julka to sama radość i szczęście domu Tymianka, a Ori zamierzała szybko wrócić również po Tarę, ale przykre zdarzenia losowe przesunęły decyzję o kilka miesięcy.
Tymczasem Tara w hoteliku się... podwoiła. W dość nietypowy sposób.
Karinka zimą błąkała się po mazowieckim małym mieście z dużym, starym psim przyjacielem.
Wycieńczony, kulejący i ciężko chory staruszek umarł na ulicy, zanim nadeszła pomoc, a Karinka tkwiła przy nim zrozpaczona i nie dała się nikomu tknąć. Po wielu próbach udało się ją odłowić i przewieźć do hoteliku.
Karinka śmiertelnie bała się ludzi, umierała z tęsknoty za przyjacielem i nie wiadomo, jak skończyłaby się jej historia, gdyby nie zobaczyła Tary. Tara wygląda jak bliźniacza siostra umarłego psa. Karinka przykleiła się do niej, Tara stała się dosłownie jedynym sensem jej życia.
Dobra, mądra Tara cierpliwie znosi nieustanne uwielbienie malucha, a Karinka powoli, bardzo powoli uczy się od niej machać ogonem na widok Ori i nawet liże wyciągniętą do niej rękę. O głaskaniu nie ma jeszcze mowy.
Szczęście odłożone na później lubi się podwajać. Jest takie przysłowie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Już teraz jest :) i to jest bardzo mądre przysłowie :)
OdpowiedzUsuńprzejmująca historia!
ojjj zaszalałaś Ori... 14 psich łebków.. no nic. Przyjdzie pensja to standardowo wspomogę Twoją kieszeń pełną cukiereczków :-) Ucałuj Tarę i w miarę możliwości pogłaszcz Karinkę ode mnie :-)
OdpowiedzUsuńNiezwykła historia z wyjątkowym zaskoczeniem, dla tych, co nie znają Ciebie :))
OdpowiedzUsuńPan Tymianka też jest Wielki!
To jeszcze trochę posączysz i... :););)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest przysłowie... ale to najprawdziwsza prawda!
OdpowiedzUsuńŚciskam czule cały Dom Tymianka ;-)
Przyslowie stworzylas, Ori, jasna sprawa!
OdpowiedzUsuńNasaczony Pan Tymianka zapewne zasluguje na dyplom porzadny :)
a te uszy na zdjeciach to tylko do zakochania.
uklony i drapki dla wszystkich mieszkancow D.T. (Pan Tymianka moze dostac drapki, jesli lubi)
Świetny finał historii, kolejny na Twoim koncie:-) Bardzo, bardzo się cieszę, przysłowie godne zapamiętania! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOri, Ty żywcem do nieba pójdziesz, wiesz o tym prawda?
OdpowiedzUsuńOne kojarzą mi się z Sabunią.To ona je do Was przysłała.
OdpowiedzUsuńCałuję Wszystkich:)))
Ori - jesteś aniołem zesłanym specjalnie dla zbłąkanych psich i kocich nieszczęść. Ściskam z całej mocy!
OdpowiedzUsuńTeż mi się Saba przypomniała! A miłość i wierność Karinki - wzruszająca. Znam podobną kocią historię...
OdpowiedzUsuńCzy ja zawsze muszę chlipać w takich momentach...
OdpowiedzUsuńŚciskam Was wszystkich :*