niedziela, 28 listopada 2010
Aniela na smutki, pierwszy Pyszczek już w Warszawie i uśmiech Pączka na deser
W taki niedzielny, pokryty pierwszym śniegiem poranek należą się nam dobre wiadomości, prawda?
Pierwszy Pyszczek z Kielc dojechał szczęśliwie do Warszawy!
To młodziutka prześliczna sunia, miodowobrązowy (prawie) jamniczek długowłosy. Spryciara po drodze załatwiła sobie dom tymczasowy i zamieszka u pani Magdy, wolontariuszki fundacji Pod Psim Aniołem. Na razie maleństwo zostało w szpitaliku, w którym zostanie gruntownie zbadane, zaszczepione i wysterylizowane. Sunia jest bowiem w ciąży. W "schronisku" kieleckim psy nie były sterylizowane, suki rodziły szczenięta w przepełnionych boksach i... nie, dzisiaj pozwalamy sobie na radość z powodu uratowanej suczki i przez chwilę nie myślimy o sprawach tragicznych.
Sunia szuka kochającego domu, wsparcia finansowego na badania i sterylizację, a także IMIENIA!
Magda chciała ją nazwać Migotką, ale jako że posiada już Migotkę w swoich "zbiorach", zaproponowała konkurs na imię. Prosimy o szybkie propozycje, bo trzeba imię wpisac do książeczki!
Jeszcze nie ma nowych zdjęć suni, tylko to jedno ze schroniska.
Ori natomiast zaprasza do spotkania ze znaną już niekórym czytelnikom Anielą:
http://www.anielawniebie.blogspot.com/
Aniela jest następstwem złych cech charakteru Ori, przede wszystkim jej zwyrodniałej wyobraźni i upiornego poczucia humoru. A samą Ori chroni jak dotąd skutecznie przed popadaniem w długotrwałe stany depresyjne, które przy ustawicznym stykaniu się z potwornymi zwierzęcymi nieszczęściami są pewne jak amen w pacierzu, jak mawiały nasze prababki.
A na deser ogromny słodki uśmiech Pączka!
Uwierzcie, że niezwykle trudno jest fotografować Pączka ulatującego w powietrze, wibrującego i rozmerdanego, dlatego zdjęcia są niezbyt wyraźne. Pączek nadrabia zły czas łańcuchowy, a swoją opiekunkę obdarzył natychmiast gorącą miłością!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Skoro miodowo-brązowa to Maja:) A skoro w ciąży to może Mamaja:) W zimną niedzielę takie wiadomości są jak gorąca herbatka z miodem i cytrynką. Grzeje serce:)
OdpowiedzUsuńJaka maleńka... Dobrze, ze już nie jest w tym okropnym miejscu!
OdpowiedzUsuńBalbinka, to propozycja mojego męża, który lubi podczytywać zza moich pleców Tymianowe wiadomości :)
Uśmiech Pączka jest naprawdę słodki :)
Ale super wieści!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za milczenie, ale trochę zalatana jestem (wyjaśnienia u mnie na blogu).
Ściskam serdecznie i głaski dla gromadki
p.s. Zaraz robię akcję w sprawie kieleckiej. Ileż czasu ona się już ciągnie. To ciężki wstyd normalnie.... ;(
Spodobała mi się psinka już w poprzednim poście. Maja albo Balbinka - pięknie!
OdpowiedzUsuńA Pączek zaśliniony ze szczęścia? Cudo! Szkoda, że Green Canoe poszukuje szczeniaka wielkiej rasy do swego domu, a nie takiego Pączka...
Gaja? Kola? Nic oryginalnego, ale może małej myszce spodoba się?
OdpowiedzUsuńDzięki za uśmiech Pączka :)
Pozdrawiam Anielę :)
Ori, a może Dodi? Ty wiesz...:-)
OdpowiedzUsuńSame dobroci dzisiaj - oby jak najczęściej...Podoba mie się Majka ( ale również proponuję Pinia)...cudna te gębusia zadowolonego Pączusia...a Aniela - po prostu anielska, hihihih
OdpowiedzUsuń